13 marca rok X325
Joanno,
Nawet teraz nie wiem co
Ci mogę powiedzieć w tym liście. Od tak dawna Ciebie nie
widziałem, czułem jak by to były całe wieki... Ale w
rzeczywistości minęły dwa bardzo długie i puste miesiące... Nigdy
nie zapomniałem Tego dnia, ale Ty błagam zapomnij o mnie...
Zeref
1 kwietnia rok X326
Zerefie,
Ja nadal nie jestem w
stanie o Tobie zapomnieć, mimo iż me uczucie do Ciebie nie jest w
stanie wygasnąć, gdyż za bardzo pamiętam o tamtych dniach... Lecz
teraz, kiedy się odezwałeś do mnie po tak długim czasie, to mam
wrażenie że coś się z Tobą dzieje coś złego, prawda? Nigdy nie
potrafiłeś udawać że wszystko jest w porządku... Czy chodzi o
„nich”?
Joanna
21 kwietnia rok X325
Joanno,
Przed Tobą nigdy nie
dało się niczego ukryć... Ale tak masz rację. Chodzi o „nich”
a konkretnie o twego starszego brata i jego ukochaną... Ciemność
zaczyna coraz bardziej zapadać nad królestwem Fiore, które
należało kiedyś do twego ojca a potem u Ciebie....
Zeref
7 maja rok X325
Zerefie,
To prawdopodobnie mój
ostatni list do Ciebie. Śledzą mnie, wkrótce mnie znajdą i...
Wiesz co się wydarzy w końcu to nasze przeznaczenie. Ale błagam
Cię, to jest moja ostatnia prośba do Ciebie. Nie pozwól, aby mój
brat zniszczył świat. Błagam. Ja nadal nigdy nie zapomniałam o
swych uczuciach, ja nadal Cię kocham tak samo mocno jak wcześniej...
Joanna
Łzy
spływają po jej policzkach kapiąc na kopertę. Chciała krzyczeć,
błagać aby ich przeszłość została zmieniona, aby to wszystko
się zmieniło... Ale wiedziała, że to już nie jest dla nich
możliwe. Nie dla niej. A on ma jeszcze szansę aby zmienić swe
przeznaczenie....
Czuję
jak łzy spadają na atrament rozmazując go. Mimo iż papier był
stary, to dla mnie był aż nazbyt ważny. Nie potrafiłem wyrzucić
tych listów które od czterystu lat noszę przy sobie. Tak po prostu
nie potrafiłem.
Wstałem
z ziemi, wszystko wokół mnie było takie same, monotonne. Życie i
śmierć, lecz ja zawsze sprowadzałem to drugie. Ale wcześniej...
Tutaj nie wiedziałem, czy mam się uśmiechnąć czy się rozpłakać.
Me życie uległo zmianie kiedy poznałem ją. Joannę d'Arc,
pierwszą władczynię Fiore. Uciekła z zamku, gdyż groziła jej
śmierć, lecz pewnego dnia spotkałem ją i me życie uległo
zmianie. Zupełnie wszystko się zmieniło. To ona była moim
światłem, kiedy ją poznałem była Magiem Gwiezdnych Duchów,
jednym z pierwszych. Później, ja, ona oraz jej brat staliśmy się
drużyną... Która została rozbita przez jedną osobę. Kiedy o
niech myślę, dostaję ataku wściekłości.To jej wina, że
wszystko tak się skończyło... To ona nas uczyniła nieśmiertelnych,
a Joanna jeszcze jej broniła... Dlaczego? Czemu? Może dlatego że
nie potrafiła stracić wiary w ludzi? Nidy nie potrafiła... Zanim
nie dopadło ją „to” i się nie zmieniła kompletnie. Stała się
jeszcze nie wiele lepsza od swego brata, potem była ta rzeź...
Otrząsnąłem
się z natłoku tych złych wspomnień. Po raz kolejny łzy nadeszły
mi do oczu, gdyż dotknąłem wisiorka który od zawsze noszę na
szyi. Ściągam go delikatnie i widzę nasze twarze. Naszą drużynę,
roześmianych, nieświadomych tego że to szczęście może zostać w
każdej chwili zniszczone. I zostało, w niecały dzień po zrobieniu
tej fotografii... Znów się otrząsam z natłoku wspomnień.
- Joanno,
dobrze że nie widzisz jaki się ze mnie zrobił mięczak – szepczę
idąc po ziemi, która za mną staje się czarna.
Poczułem
znów natłok wspomnień. Rzeź. Straszna walka, której nie było
widać końca...
***
- Otwórzcie się Czarne
Wrota! Hades! - został przywołany lider Czarnych Wrót,
przypominający gryfa, lecz tak naprawdę to był po prostu
kościotrup. Ogromny kościotrup pędzący w stronę bruneta, który
z trudem zdołał się obronić przed atakiem.
- To będzie twa Syzyfowa
Praca... - szepcze uśmiechając się drobna blondynka. Złote włosy
szaleją na porywistym wietrze, ogień jest wszędzie, miasto
kompletnie zniszczone... I nie da się nic z tym zrobić. - Kochany
Zerefie, wiesz świetnie że nie dasz rady mnie pokonać... - jej
oczy były dzikie, w barwie krwi, a nie tak jak zawsze
zielononiebieskie. Teraz było widoczne że w nich była żądza
mordu.
Młodzieniec zagryza
wargę do krwi, czuje jak ciepła ciecz spływa po jego brodzie i
patrzy na swoją ukochaną. Tak bardzo ją kochał, ale teraz byli
dla siebie tylko i wyłącznie wrogami. Spojrzał na nią jeszcze
raz. Długa czarna suknia, miejscami poplamiona krwią, a w dłoniach
trzymała zakrwawione ostrze. Czuje jak łzy cisną mu się do oczu,
po czym wyciąga sztylet i biegnie w jej stronę, lecz nie może
dobiec gdyż Duch zagradza mu drogę. W jego dłoni formuje się
czarna kula którą ciska w istotę. Ta zostaje odepchnięta, po czym
nadal biegnie, po czym wbija sztylet w brzuch swej ukochany. Jej
miecz upada na szkarłatną ziemię po czym pada mu w ramiona.
Sztylet upada po chwili obok ostrza zapomnienia.
- Dziękuję... Zerefie...
- szepcze ona, jej oczy znowu są takie same.
- Joanno błagam... - łzy
ciekną po jego twarzy.
- Ja... zawsze.... - jej
odpowiedź zostaje zagłuszona przez atak kaszlu – W Ciebie
wierzyłam... - po czym jej ciało upada na ziemię, a w jej oczach
zanika ostatni blask życia...
***
Uderzyłem pięścią w drzewo, czułem jak moją skórę wbijają się drzazgi.
Dlaczego to uczyniłem? Czemu? Dla dobra świata, jak to ona kiedyś
powiedziała. Znów płaczę, po raz kolejny. To dlatego przestałem
niszczyć, zabijać... Z jej powodu... Była moją siłą, a ja ją
zabiłem.. Tą którą kochałem najbardziej.
- Przepraszam
– wyszeptałem cicho. Gdyby ona żyła... Dla niej mógłbym
uczynić wszystko. Naprawdę. Pragnąłem ujrzeć znów na jej twarzy
ten piękny uśmiech.
Znów
uderzam w drzewo, tym razem drugą dłonią.
- Natsu...
- szepczę jego imię – Teraz jest twa kolej... Aby mnie zabić...
- mimo iż nie byłem pewien czy mu to się uda, musiałem w to
wierzyć. Kiedy zobaczę się z nią po drugiej stronie, mam nadzieję
że bez wstydu będę mógł zajrzeć jej w oczy.
Abym
mógł znów zobaczyć jej uśmiech.
- Nadal
Cię kocham, Joanno – szepczę kontynuując swoją wędrówkę,
której nie widzę końce, ale nadal nikt nie był świadomy że
wkrótce się pojawi najbardziej znienawidzona przeze mnie osoba.
Brat
Joanny, który skazał swoją rodzoną siostrę na śmierć....
Już
wkrótce ponownie trzy przeznaczenia znów staną się pasami
splecionymi w bardzo mocny warkocz...
Jako osoba szczera powiem, że nienawidzę romansów - a jednak je kocham. Na początku uczucie łączące Joannę i Zerefa wydawało mi się głupie i pompatyczne. Myślałam nawet, że jest jakąś jego fanatyczką. A teraz po przeczytaniu całego czuję, że wszystko układa się w sensowny sens. A więc Joanna i Zeref są nieśmiertelni bo... No kuffa, nie wiem, czemu, ale się dowiem. Zapewne brat Joanny będzie mieć aparycję Gilgamesha, hai? Niah - rozumiem już wszystko. Nie sądziłam, że Zerefuś może kochać *o*
OdpowiedzUsuńIdąc na stronę techniczną, zdarzały się literówki, a wspomnienia musiałam przeczytać dwa razy, żeby do końca wszystko zrozumieć.
Rozdział ciekawy - zapowiadający wiele, właściwie mógłby posłużyć za prolog, bo praktycznie to zapowiedź, czy wstęp.
Mnie się podobało i czekam na więcej :P
Sayo~!
Kochana, długo pisałaś ten rozdział, co? :P Ale no nic, jest wspaniały, więc czekanie się opłaciło ^^
OdpowiedzUsuńJoanna i Zeref, tak...? Z początku wydało się to trochę... no wiesz, niemożliwe... Ale potem, jak opisałaś wszystkie wspomnienia... To było takie piękne, że prawie się popłakałam!
Parę rzeczy wciąż pozostaje dla mnie tajemnicą, toteż proszę z całego serduszka, pisz szybko następny rozdział, bo nie wytrzymam! Muszę wiedzieć, co będzie dalej! :D
Dużo, dużo weny i trzymaj się cieplutko :*