wtorek, 19 marca 2013

Rozdział IV

- Otwórzcie się Czarne Wrota! Jeźdźcy Apokalipsy! - krzyknęła jasnowłosa dziewczyna otwierając Wrota. Wszystkich magów wygląd tego Ducha przeraził. Reprezentanci Apokalipsy – Śmierć, Głód, Zaraza oraz Wojna pojawiły się pod postacią czterech pięknych wierzchowców połączonym z wielkim czarnym rydwanem. Ich oczy były dzikie, nieokiełznane, w barwie krwi. Lucy patrzyła na to zszokowana. Czarne Klucze, były bardzo potężne, przywoływały istoty z samych czeluści piekieł. Jednakże, te klucze ponoć zaginęły wiele stuleci wcześniej, a było ich siedem. Jeźdźcy Apokalipsy, Tanatos, Ares, Hades, Persefona, Meduza oraz Cerberus.
Aż do dzisiaj.
- Lucy, co się stało? - spytał się Gray, patrząc na blondynkę, która wyraźnie pobladła ze strachu. Dawno czegoś takiego nikt nie widział.
- Ubierz się... - powiedziała do niego surowo Erza, sama patrząc na swoją przyjaciółkę. Natsu za specjalnie się tym nie przejął, gdyż właśnie teraz pożerał wielkiego indyka a Happy wcinał ogromną rybkę.
- To czarne klucze... Czytałam o nich – powiedziała Lucy – Ich moc przewyższa wszystkie złote, ale nikt jeszcze ich nie opanował w pełni, każdy kto ich używał... - przełknęła ślinę – Umierał...
W pomieszczeniu nadeszła cisza, wszyscy to usłyszeli. Makarov zmarszczył brwi. On sam, nie znał pochodzenia Joanny. Chyba najroztropniej będzie przerwać pojedynkę.
- Co jest Mystoganie, czyżbyś stchórzył? - złotowłosa zaszydziła z zamaskowanego. Jednakże ona czuła, że jego moc urosła od ich ostatniego spotkania, co było siedem lat temu...

***

Niebieskowłosy chłopiec został okrążony przez wilki. Nie miał jak najmniejszych szans aby przeżyć, miał niespełna jedenaście lat. A miał jeszcze misję do spełnienia. Musiał powstrzymać Animę, a teraz czeka go aż tak marny koniec...
-Nieładnie, doprawdy bardzo nieładnie – usłyszał nieznajomy głos. Spojrzał w jego kierunku. Stałą tam piękna dziewczyna o złotych włosach i oczach które zmieniały barwę, raz były niebieskie a raz zielone. Miała na sobie ciemnoniebieska suknię i na to nałożoną zbroję. Po chwili w jej dłoniach pojawił się miecz i nim się zorientował wilki zostały przegonione. Kobieta patrzyła na niego długo po czym jej zbroja zniknęła, był na niej idealny czarny strój.
- W porządku? - podeszła do chłopca, patrząc w jego brązowe oczy. W głosie można było usłyszeć serdeczność, ale oczy zdradzały bezgraniczny smutek, jakby rezygnację z życia.
- Tak... - odpowiedział otrzepując się z kurzu. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego.
- Dokądś Cię zaprowadzić? W pobliżu jest gildia Fairy Tail... Jest Joanna d'Arc, miło mi poznać – wyciągnęła w jego stronę dłoń, którą niepewnie chwycił.
- Jellal – odparł, patrząc na nią.
- Odprowadzę Cię do bram miasta, budynek gildii prawdopodobnie zauważysz to jest nietypowa gildia...
Kiedy dotarli do bram, spojrzał na nią. Coś go w niej zaintrygowało, nie rozumiał co.
-Zobaczymy się za jakieś siedem lat, mam nadzieję że zostaniesz świetnym magiem – puściła mu oczko, po czym zniknęła w mgle.
I właśnie w ten sposób Mystgan trafił do gildii Fairy Tail, uratowany prze Joannę podczas jej dziesięcioletniej misji.

***

Mystogan patrzył na kobietę oniemiały. Właśnie teraz ją rozpoznawał.
- To Ty... - wyszeptał, a ona spojrzała mu w oczy. Tak rzeczywiście, dlaczego wcześniej się nie zorientowała? To on... Jellal, ale czemu zmienił imię? Zmarszczyła swe brwi, po czym chwila nieuwagi została wykorzystana przez jej przeciwnika.
- Pięciopoziomowy Magiczny Krąg: Święta Pieśń! - po czym Gwiezdny Duch został wysłany z powrotem do ich świata. Kobieta zagryzła wargę.
- Nieładnie, oj bardzo nieładnie... - odrzekła patrząc na zamaskowanego. Miała rację. Wyrósł on na naprawdę silnego maga.
- Chcesz się poddać? - spytał się, patrząc na nią. Jednym atakiem, wykończył Gwiezdnego Ducha, wszyscy byli oszołomieni. Niektórzy dopingowali zamaskowanego, nie znając mocy jego przeciwniczki.
 -Przykro mi, ale ta walka się tak naprawdę teraz rozpoczyna... Ja się nigdy nie poddaję, bez względu na okoliczności... - szepnęła sama do siebie, czując jak łzy cisną jej się do oczu. Nie była taką bezuczuciową osobą, miała swój świat do którego obiecała nigdy nikogo nie wpuszczać. Nie po tamtej tragedii, co się wydarzyła wtedy. Otrząsnęła się ze wspomnień. Musi działać. Natychmiast.
- Przykro mi Mystoganie, ale nie przegram... Nigdy – wyszeptała – Podmiana! Szata Tysiąca Gwiezdnych Świateł!
Teraz wszyscy zamarli w bezruchu. Oprócz Gwiezdych Duchów, miała w zanadrzu coś tak niezwykłego. Erza uśmiechnęła się pod nosem. Teraz zrozumiała dlaczego Joannę nazywają Boginią Tysiąca Świateł. Jej strój był piękny, połyskiwał srebrem i bielą, a w dłoniach miała... Niewidzialny miecz. - Spirala Gwiezdnego Światła! - atak, przypominał jakby naprawdę tysiąc świateł połączyło się w jedno i utworzyła tym spiralę.
- Trójpoziomowy Magiczny Krąg: Wodne Lustro! - krzyknął, po czym atak się odbił i wrócił w stronę dziewczyny. Nastąpił wybuch, zniszczeniu uległa cała ściana gildii, lecz po dziewczynie nie było ani śladu.
- Mystoganie, magiczna siła to nie wszystko... - wyszeptała zjawiając się za nim, po czym powaliła go na podłogę – Trzeba mieć też coś w głowie... - dodała cicho do siebie. Wszyscy zaczęli wiwatować. Dziewczyna posłużyła się odbitym atakiem jako zasłoną dymną i w ten sposób pokonała jednego z najsilniejszych magów w gildii. Dziewczyna wycofała zbroję, po czym pomogła mu wstać.
- Dobrze walczysz.. Jellal – wyszeptała mu to na ucho, a on jej potaknął głową..
- To była naprawdę świetna walka... - powiedział Makarov, podchodząc do nich, ale nie dokończył gdyż Natsu właśnie skończył jeść i postanowił zaatakować Joannę. Była ona naprawdę wspaniała.
- Joanno, walcz ze mną! - ryknął tak głośno, jego pięści już spowił ogień. Jednakże, po chwili otrzymał cios z kolana w brzuch.
- Może kiedy indziej – uśmiechnęła się leciutko do niego. Ten chłopak, miał w sobie naprawdę sporo niewyobrażalnej mocy. Jeśli by się postarał, mógłby nawet ją przewyższyć. Gray się śmiał z pokonanego chłopaka, kiedy ten wstał i zaczęli się bić.
- Kolejna walka... - jęknęła panna d'Arc. Miała rację, ta gildia jest naprawdę zdrowo stuknięta. Nic się nie zmienili.. I raczej nie zmienią.
- Zapraszam na poczęstunek! - zawołała Mira, stojąc przy barze. Wszyscy popędzili wcinając jak w najlepsze jedzenie..
- Wychodzę – powiedziała złotowłosa dziewczyna. Teraz pragnęła się przewietrzyć, lecz po chwili poczuła jak jej czarna koszula przylega do ciała. Spojrzała w dół i uniosła zszokowana swe brwi. Blisko wątroby, rozrosła się czerwona plama.
- Jak... - wyszeptała cicho, zaskoczona. Niby jak ta rana mogła się pojawić i to na dodatek niepostrzeżenie? Jęknęła bólu, dotykając rany.
- Joanno, przyłącz się! Joanno... - to był Fried, który spostrzegł dziwną zmianę w posturze dziewczyny. Lekko się wykrzywiła do przodu i podszedł do niej. Po chwili spostrzegł czerwoną plamę na podłodze i zamarł w bezruchu.
- Ludzie! - krzyknął, po czym wszyscy to spostrzegli. Ogarnął ich strach, cała dobra atmosfera prysła. Dziewczyna zaczęła się słaniać na nogach. W ostatniej chwili, złapał ją niedawany przeciwnik.
- Zaprowadzę Cię do Polusicki... - wyszeptał jej na ucho.
- Nie trzeba, to nic takie... - nie skończyła, gdyż kaszlnęła krwią.
- Nie bądź głupia, trzeba to.. Joanno? Słyszysz mnie?! Nie zamykaj oczu! - krzyknął do niej, lecz ta ledwo go co już słyszała. Po chwili zanim odpłynęła w niebyt pomyślała o tych wydarzeniach co się wydarzyły ostatnio.
To jest zapłata za otwarcie wrót...
Przepraszam Cię, Zerefie.
Kocham Cię.
- JOANNO! - krzyknał Mystogan, lecz ona tego nie słyszała. Straciła przytomność.


5 komentarzy:

  1. Dobra, piszę póki mam jakąkolwiek ochotę. Błędy wyślę ci wieczorem na pocztę, jak mi się zachce to wyłapię te literówki z poprzednich rozdziałów. Do rzeczy - walka zapowiadała się ciekawie i całkiem dobrze ją opisałaś. Myślałam, że Mystogan nas czymś tutaj zaskoczy, ale nic nie wprawiło mnie w niewyobrażalny zachwyt. Użył tych samych zaklęć co w anime, spodziewałam się nowych sztuczek. Ale ok, jestem chyba zbyt wymagająca. Dobry pomysł z tymi kluczami. Sądziłam, że ten czarny klucz to ten słynny wężownik Yukino, a tutaj co innego! Hmm, jestem ciekawa jak wyglądają inne duchy z czarnych kluczy. Jaką mają moc? Czy są silniejsi niż ci Jeźdźcy, którzy zostali pokonani zbyt szybko?

    Tak się zastanawiałam, skąd Mystogan zna Joannę. Czekaj... To ona może używać podmiany? Ta twoja bohaterka to prawdziwy twardziel. Końcówka mnie zaskoczyła, nie spodziewałam się, że zacznie krwawić. I że w ogóle taka jest cena za używanie czarnych kluczy... Czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Emm... Krótkie...
    H: I tyle wydusisz z siebie po przeżyciu germanizacji XXI wieku?
    Hai~! Znasz Hades? Jak nie, to poznałaś XD Nasza, "Dżoana" to prawdziwy twardziel, w czym muszę się zgodzić z Chan. Jakoś tak niedawno zaczęłam skapowywać, kim jest ten gościu po lewej, nie wiem, czy się nie mylę... ale to chyba jest Gilgamesh? Już minęło trochę czasu, jak me oczka widziały Fate... i resztę tych serii XD Żadnej nie obejrzałam do końca -,-Pamiętam tylko, że gość miał chyba na punkcie Saber obsesję, czy coś... Ale mniejsza z tym.
    Ja wiem, trochę ta Joanna silna, tylko nie popełniaj mego błędu i jej nie idealizuj... Pamiętam co było z Rose... =,=
    H: Ja tam nie pamiętam, dla mnie to ciemne wieki były.
    I dobrze ^o^ A wracając do puenty. Czyżbyś lubiła mitologię grecką? Widzę tu paru starych znajomych z mitów *o* No uwielbiam cię za to ;_;
    *na jej głowie pojawia się radar*
    H: Dopiero trzeci rozdział, a ta szuka potencjalnych paringów, no facepalm no...
    Tak wiem, głupia jestem. A z tymi kluczami swoją drogą fajny pomysł. Zaczynam się nieco domyślać psychiki głównej bohaterki, mimo, że to dopiero... O kurna, ale wtopa! Czwarty rozdział! Bystra jestem >,<
    Hmm, coś nasza bohaterka Zerefcia lubi... Lubi lubi XD Może to przez niego jest taka twarda i obojętna? Może to przez niego taka jest?
    H: Nie powtarzaj się...
    Cicho być! Ehem... Na czym to ja? Am, trochę krótka walka, ja tam lubię takie wyczerpujące i żem myślała, że Myścio się trochę popisze przed starą znajomą XD
    No dobra, dobra, bo gadam i nic z tego nie wynika... Pewnie masz mnie dość, co? Ale wytrwale powiadamiasz o rozdziałach XD Oby tak dalej, kiedyś przyzwyczaisz się do mego chaosu :D
    H: Nie życzę ci tego Noe-chan, lepiej to cholerstwo wytępić, zanim się zagnieździ.
    Morda, Hades... ;_; Może jej nie znasz, to me drugie 'ja' >,< Objaw domniemanej schizofrenii XD
    H: Ta i jeszcze ją zrażaj do siebie.
    A tam, żeby nie było. A tak jeszcze trochę o magii Dżoany XD -pewnie tak będę ją nazywać -,- Ehm, widziałam podobne zabiegi u siebie. Jednego się nie chce rozpisywać, to szybko pokonane i jedziemy z ciężkim sprzętem. Jak się mylę, to sorki XD
    Nom, to ja spadam, bo... etto... Nieźle się rozpisałam.
    H: Jak nigdy, normalnie.
    Ano...
    H: Ja to ukrócę...
    Jak?
    H: *wyciąga piłę zza pleców* A tak!
    Bayoooł~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rzesz kurna, to takie długie wyszło?! O_O
      H: Tak to jest kiedy...
      Morda Hades, bo znowu przedłużymy!
      >,< Sorki za mą paplaninę T^T

      Usuń
  3. Długo czekałam na ten rozdział i nie zawiodłam się :D Podoba mi się ta historia, uwielbiam Joannę i jej magię :3 Dobry pomysł z duchami Czarnych Wrót, Jeźdźcy Apokalipsy szczególnie przypadli mi do gustu :D Ale Hades i Meduza... To pewnie równie ciekawe duchy. Mam nadzieję, że opiszesz je w następnych rozdziałach. Ogólnie interesuje mnie ile gwiezdnych duchów ma Joanna.
    Podsumowując wszystko ładnie, cud, miód i malina, opisy genialne, nie mam uwag, oprócz jednej: czemu muszę tyle czekać na rozdziały :c Ja już chcę następny! :D
    Dużo, dużo weny życzę i miłego pisania! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award
    Więcej informacji na moim blogu w zakładcę The Versatile Blogger Award ;)

    OdpowiedzUsuń

Wyżsi Rangą

Informacje

Theme